-
Kiedy samotny blok, który odłączył się od reszty osiedla, zauważa, że zabłądził w bezludne rejony niezabudowanych przedmieść, na dyskretny odwrót jest już za późno. Ze wszystkich stron bujnie kipi wokół niego dzika, rdzenna roślinność. Buzująca gęstwina otacza go pnączami, wygraża gałęziami i buńczucznie szumi nawołując do pokazania wielkomiastowemu betonowi, że na swojej ziemi i w kupie zieleń nie da się stłamsić, a nawet potrafi być groźna.
-
Trwoga przedzabiegowa
Sobota rano. Spieczony słońcem człowiek w brudnym ubraniu kładzie torbę na ziemi i przerzuca nad gałęzią końcówkę przedłużacza. Dopija puszkę piwa, pochyla się nad torbą i wyjmuje z niej kolejne Indio oraz narzędzia. Przerażone drzewo szeroko otwartymi oczami obserwuje go w niemej bezsilności i gorączkowo próbuje zgadnąć co je czeka. Czy znowu pijany brutal będzie je przez kilka godzin okaleczał dobrze już drzewu znaną piłą elektryczną, czy może tym razem nadszedł koniec i zaraz warcząca blacha prześliźnie się przez jego pień kilka centymetrów nad ziemią.
-
Szalejący upływ czasu
Choć trudno w to uwierzyć, ten stary, suchy i zgorzkniały badyl był niegdyś dumnym wodzem i wielkim wojownikiem. Jednak dawna świetność przeminęła i teraz ten niedobitek szczepu badyli, który od pokoleń zamieszkiwał zalesione wzgórze, rozżalony patrzy na rozpościerające się w dole pobojowisko.
Towarzyszą mu dwa bliźniacze, karłowate krzaczory, razem z którymi stoi na ciasno zabetonowanym kawałku gleby i do których przemawia dostojnie rozgoryczonym falsetem:
- Za czasów dziada mego dziada rósł tutaj wielki, gęsty, zielony las, pełen drzew, krzaczorów i badyli. Las ów jednak został brutalnie wyparty przez gęsto nacierające ze wszystkich stron szare budynki wielkiego miasta. O tak, przegraliśmy rywalizację o dominację na tym terenie, ale wojna roślin z budynkami o tę ziemię jeszcze się nie skończyła! Ta ziemia należy do nas! I kiedyś zieleń się przebudzi, zgnębione rośliny wstaną z kolan i ruszą do kontrataku! I powiadam, może za sto, może za tysiąc lat, widać będzie z tego miejsca jedynie zarysy skruszonych betonowych ruin zatopione pośród bujnej gęstwiny leśnej!
I milknie stary badyl pogrążony w zadumie nad druzgocącymi porażkami przeszłości z teraźniejszością, a dwa krzaczory przydupasy szumią mu przytakująco. -
Rozszumiała się palma płacząca i zgrzytająca listowiem na wietrze. Wydawało się, że coś szepce, jednak trudno było ją zrozumieć ze względu na niewyraźny karaibski akcent, świszcząco-szeleszczącą wadę wymowy i stopień upojenia alkoholowego. Dopiero po dłuższym wsłuchaniu okazało się, że palma skarży się na to, że źle się czuje osadzona na tym wypielęgnowanym trawniku, pośród nieprzyjaznych jej i traktujących ją wyniośle drzew liściastych, szczególnie, że już jako młody pęd pragnęła być jodłą syberyjską w tajdze i szumiąc w chórze innych sosnowatych opiewać piękno polarnej nocy. Choć większość zwykłych ludzi pomyśli od razu, że palmie odbiło, to jednak jeśli zastanowić się chwilę nad jej losem można ją choć trochę zrozumieć - stać tak dzień w dzień pod piekącym słońcem Meksyku wśród baraków na nudnym podwórku nie jest chyba wcale takie fajne.
-
Choinka zmierza złożyć hołd pod pomnikiem generała.
-
Orgia na ogródkach działkowych.
-
Krzak świadkiem chuligańskiej napaści w kadżechonie świętego Ignacego: trzy ligustry lśniące zaskoczyły samotny słup latarni miejskiej.
-
Nie tak dawno, nie tak dawno temu, kiedy powodem do dumy i oznaką statusu była dla podmiejskich bogaczy zainstalowana przy oknie antena do odbioru telewizji najpierw satelitarnej, później kablowej, ludzie ubodzy i desperacko pragnący im dorównać, a których nie stać było na opłatę abonamentu, zaczęli stawiać na parapetach specjalny gatunek kaktusa mający za zadanie symulację najważniejszych funkcji anteny, to jest epatowanie szpanerskim, anteniastym wyglądem podnoszącym prestiż osoby pewnie zamożnej i światowej oraz wzbudzanie zazdrości u sąsiada, szacunku u obcego i zainteresowania u złodzieja. Obecnie, kiedy pod strzechy coraz bardziej wartkim strumieniem płyną światłowodami pakiety danych z serwisów streamingowych typu Netflix, przyokienne anteny i anteniaste kaktusy parapetowe odchodzą do lamusa i jako fantomowy relikt pozeranckiej przeszłości, tak jak plastry na nosach polskich piłkarzy, epatują tylko obciachem wzbudzając szyderczy uśmiech wyższości i pogardy u sąsiada, obcego i złodzieja, a nadymanie dumy i okazywanie statusu przeniosło się do sieci społecznościowych, gdzie biedni i bogaci pompują codziennie terabajty obrazów, na których desperacko starają się dorównać amerykańskim celebrytom.
-
Stary i obleśny kaktus rosnący przy murku notorycznie zaczepiał przechodzącą młodzież - szarpał kolcami za rękawy, drapał po odsłoniętych łydkach, prowokował i molestował, aż w końcu pewien dzielny dziewięcioletni Sebastian nie wytrzymał, kaktus dostał dwie kulki i skończyło się zadziorne trollowanie.
-
Eukaliptus, który naraził się jakiejś ważnej figurze, został pocięty na plasterki, a jego prochy rozrzucono na pobliskich skwerach i ulicach, żeby bezdomne koty miały gdzie załatwiać swoje potrzeby.
Dało to wyraźny sygnał rosnącym w okolicy drzewom, żeby stać cicho i nie szumieć za bardzo.
-
Narowiste drzewo, na którego dzikie poczynania uskarżali się okoliczni mieszkańcy, jest poskramiane przez specjalistę drwala miejskiego z wydziału prewencji dendrologicznej. Pojmanie i poddanie buntownika zabiegom tortur pielęgnacyjnych mających na celu jego udomowienie, stwarza nadzieję na przemianę w spokojne i zrezygnowane drzewo miejskie, które nie jest agresywne, ale służy mieszkańcom działając na nich kojąco. Mocne liny unieruchamiają je w miejscu, kiedy pracownik służb municypalnych karnie przycina gałęzie, żeby ograniczyć siłę i żywotność niepokornego drzewa. Do zadanych mu ran wprowadza substancje uspokajające i narkoleptyki, a także elektronikę regulującą poziom hormonów i wysyłającą dane o funkcjach życiowych do centralnego komputera Urzędu Miasta. W przypadku nawrotu zachowań aspołecznych system Miejskiego Monitoringu Cyberbotanicznego może chuligana sparaliżować zaburzając mu zdalnie równowagę elektrolitową i podsuszając go od wewnątrz. Rychło z dziarskiego i sprężystego chojraka zostaje sztywny, zdrewniały kloc.
-
Prowincjonalne drzewa na wycieczce do stolicy co kilka kroków zbijają się w ciasną kępę, stroszą korony, wytężają mimikę i robią sobie grupowe selfie na tle różnych okazów zieleni miejskiej. Następnie publikują seryjnie takie zdjęcia w mediach społecznościowych, a inne drzewa ze wsi strasznie zazdroszczą im stylu życia.
Ale kiedy człowiek patrzy na takie sztampowe, pozowane fotografie trzaskane z ręki, nie potrafi dojrzeć w nich nic ciekawego, czy choćby godnego uwagi. Nie ważne jak długo im się przygląda, dla niego wyglądają one po prostu jak zwyczajne zdjęcia pospolitych drzew.