-
"Mężczyzna z trzema trzewiczkami"
Obraz wpisuje się w tradycję płócien pędzla dawnych mistrzów niderlandzkich. Wyszukane efekty optyczne są środkiem artystycznym, dzięki któremu ukazana została głęboka przestrzeń wypełniona światłem. Z pieczołowitością odzwierciedlone obszary cienia mają znaczenie symboliczne. Zadziwia wnikliwa obserwacja natury, dbałość o każdy utrwalony szczegół draperii oraz precyzja oddania kształtów i faktury tkanin. Uwagę zwraca przede wszystkim wzorzysta torba, rękawy swetra zawiązanego w pasie oraz olbrzymie majciory w tle. Nastrój sceny nawiązuje do gotyckiej tradycji ikonograficznej. Dostrzegalne są wpływy włoskie doby wczesnego Odrodzenia. Kompozycja wzorowana jest na rozwiązaniach typowych dla pierwszych prymitywistów flamandzkich. Pośrodku meksykański kupiec stoi na rynku wsparty o metalowy pręt osadzony w starej oponie. Fascynuje ukazana siła wyrazu i ekspresja oraz indywidualizacja postaci czytelnie zaznaczone przez wyeksponowanie cech psychologicznych. Zaduma malująca się na twarzy kupca ilustruje jego życie wewnętrzne; mężczyzna patrzy przed siebie próbując odgadnąć co przyniesie przyszłość. Lekkości dziełu dodaje unoszący się w powietrzu fragment plecionki z kabla elektrycznego w prawym dolnym rogu płótna. Cyfrowe malowidło wykonane w pierwszych latach XXI wieku adresowane jest do wyrafinowanego odbiorcy, który podziwia malarskość w fotografii oraz fotorealizm w malarstwie.
-
Meksykańska metroseksualna Marilyn Monroe z wąsem à la Pedro Infante.
-
Dwie chałupy na pustkowiu w dużej sali. Pośród surowego piękna przyrody ojczystej szczególnie zachwyca przejście tonalne okrzaczonego pejzażu w wyglancowany parkiet.
-
Brandon, bezrobotny piercer i tatuażysta przebywający na przepustce z ośrodka, w którym odbywa kurację odwykową od cracku nie ma pieniędzy, aby zabrać Amy Priscillę do zoo albo do kina. Kiedy raz w miesiącu ma przyznane przez sąd dwugodzinne widzenia z córką, idzie po nią do jej ojczyma, u którego dziewczynka mieszka podczas odsiadywania wyroku przez matkę i zabiera małą na spacery po mieście. Wędrują ulicami, a on rapuje do niej free stylem i adlibując nawijkę uczy, że najważniejsze w tym świecie to być sobą. Uwrażliwia jej duszę na piękno ojczystego street artu i urban decayu w przekonaniu, że sztuka uchroni ją przed pokusami i patologiami jakie stwarza ta globalistyczna, kapitalistyczna, postmodernistyczna współczesność.
-
Muzeum Antropologii wczesnym wieczorem.
-
Brutalna proza zdegenerowanego życia upadłej liryki teatralnej.
-
Marny koniec księgarni
Amazony napierają, czytniki dominują, e-booki zyskują, młodzież nie czyta, a rząd tłamsi.