Wędrowny majster piercer
- Pieeeeercing wstaaawiam wyjmujęęę! - ten donośny okrzyk obwieszcza przybycie señora Inocencio, wędrownego rzemieślnika, po części ślusarza, po części kaletnika, czerstwego staruszka imającego się również prac rymarskich i snycerstwa, który na swoim zmodyfikowanym rowerze objeżdża ubogie dzielnice miasta i tym warstwom społeczeństwa, których nie stać na wizytę u profesjonalnego artysty w stacjonarnym studio, oferuje tanio obnośne usługi przekłuwania, modyfikacji, skaryfikacji oraz wymiany kolczyków. Pomimo utrzymywania skandalicznie niskich cen, uliczny body piercer to coraz rzadszy element miejskiego pejzażu Mexico City, przegrywa rywalizację z nowoczesnością i powoli staje się reliktem dawnej epoki jak kowale, cyrulicy, zduni, zecerzy i inni reprezentanci odchodzącego w zapomnienie tradycyjnego rzemiosła. W epoce świetności wędrowna złota rączka zajmująca się drobnymi naprawami i wyspecjalizowana w robieniu dziur w skórze pasków i obuwia, obecnie señor Inocencio za kilka pesos dziurkuje nosy, pępki i sutki niezamożnej młodzieży dzisiejszej, która - narzeka kręcąc głową objazdowy fachura - czego to nie zrobi, żeby otrzymać upragniony komentarz: "świetnie wyglądasz..."