Transformacja makowej panienki

Transformacja makowej panienki

Zawsze to czuła, zawsze pragnęła być kimś innym. Żyła w przekonaniu, że dzięki wytrwałości i determinacji jej obecna postać przekwitającej kobiety będzie tylko przejściowym stadium na drodze przemiany duchowej i fizycznej prowadzącej do osiągnięcia ostatecznej formy.

W świecie ludzi Manuela Josefina czuła się obco i źle, na ile mogła unikała kontaktów z nimi zamykając się w swoim przypominającym dżunglę, porośniętym gęstą roślinnością, mieszkaniu. Paliła kadzidła, medytowała, tańczyła, dokarmiała odwiedzające jej balkon bezdomne zwierzęta, głównie kolibry, jaszczurki i różne insekty, z którymi przyjaźniła się szczególnie. Na ulicę wychodziła jedynie kiedy kończyły się zasoby i musiała pójść na zakupy po wodę, nawóz dla kwiatów i wegańskie ciasteczka. Wstydziła się swojej-nieswojej, ludzkiej i pomarszczonej twarzy o zaślinionych oczach, dlatego zawsze zasłaniała ją przypominającym kielich kwiatu abażurem.

W pojawiających się czasami chwilach zwątpienia, żeby podnieść swoje morale i przypomnieć sobie swój sukces, wracała niechętnie pamięcią do dawnego życia przed pierwszą transformacją, kiedy urodziła się w obcym sobie ciele i przez wiele lat pracowała jako kierowca autobusu imieniem José Manuel. Teraz widziała jasno i rozumiała, że José Manuel był wstrętną larwą, która z pomocą chirurgów i endokrynologów musiała przepoczwarzyć się i osiągnąć przejściową formę kobiecą, aby później dzięki ćwiczeniom duchowym i pracy nad sobą osiągnąć ostateczną i kompletną formę pięknego kwiatu.

Pragnęła być kwiatem, czuła się nim i ufała, że jej powolna transformacja zakończy się pomyślnie i uda się jej zostać kiedyś stuprocentową, pełnowartościową canariną lub penstemoną, żywiącą się promieniami słonecznymi i żyjącą w harmonii z innymi mieszkańcami eterycznej łąki pokrywającej krainę wyobraźni zamieszkiwanej przez setki innych pięknych kwiatów, roje pracowitych pszczół, kolorowych motyli, radosnych elfów i roztańczonych wróżek.

Free Web Hosting