Skrytość ducha pana Guillermo
Pan Guillermo, nauczyciel historii, religii i łaciny w gimnazjum katolickim, lokalny działacz tępiący społecznie na terenie swojej dzielnicy zjawiska grafitti i pornografii, a prywatnie roztropna głowa przykładnej rodziny wielodzietnej stoi oparty o balustradę i udaje, że spod ronda kapelusza obserwuje majaczące w oddali ośnieżone szczyty gór. Nie może się zdecydować czy zostać, czy zawrócić, tkwi przyczajony i gotowy do ucieczki bijąc się z własnymi myślami i czeka. Pan Guillermo dowiedział się przypadkiem, że siedzący na ziemi, śniady i smukły nikaraguański młodzieniec imieniem Giovanni sprzedaje ręcznie robioną tanią biżuterię o specjalnym działaniu. Wykonane z kolorowego sznurka, rzemyków i paciorków bransoletki, brosze, naszyjniki oraz inne wzory galanterii gejowskiej tworzą sekretne kody komunikujące przeróżne preferencje, upodobania i oczekiwania, dzięki czemu wtajemniczeni, nieśmiali kryptogeje mogą się rozpoznawać w miejscach publicznych i dobierać w harmonijne pary. Na specjalne zamówienie Giovanni wyplata błękitno-różowe prążki ogłaszające, że noszący je na przegubie dłoni lub pęcinie niezaprzeczalny maczo, porządny, chodzący do kościoła obywatel, mąż, ojciec, syn, kierownik i kibic, którego nikt by o to nie podejrzewał, lubi pulchnych blondynów i pragnie głębokiej penetracji warzywem, choć jego największą słabością jest pociąg do grubych, wąsatych dziadów o czerwonych ryjach i obwisłych cycach odzianych w przepocone mundury polskiej drogówki. Albo ornamentalny motyw w seledynowo-waniliowe cętki oznaczający skłonności do wspólnych wyjazdów z gitarą pod namiot i igraszek w przebraniu ministrantów rozpalających dziką żądzę, żeby zmacać emerytowanego biskupa pachnącego świeżo wykrochmaloną komżą. Czy rzemienna plecionka w kolorze liliowo-ecru przetykana złotą nicią wysyłająca sygnał, że szukający towarzysza jej nosiciel pasjonuje się łyżwiarstwem figurowym, uwielbia klasyczny balet z pedrylami w rajstopach, ale nigdzie nie bawi się tak dobrze jak na wiejskich dyskotekach dla zoofilów. Teraz pan Guillermo czeka, aż pedzie symulujący prace remontowe i doglądający swojej ciężkiej maszynerii wreszcie sobie pójdą i wtedy zbierze się na odwagę, zbliży do Giovanniego i ściszonym głosem poprosi o wykonanie eleganckiej bransolety wyrażającej jego najskrytsze marzenia i tęsknoty, od których markizowi de Sade zebrałoby się na ostre skrupuły.