Recenzja z przejazdu metrobusem na trasie Etiopía/Plaza de la Transparencia - Tenayuca
Metrobus to tania opcja przejazdu jedną z wielu dostępnych linii tego systemu transportu miejskiego. Wejście na pokład umożliwia specjalna karta TDF (Tarjeta del Distrito Federal), którą kupuje się i doładowuje w maszynach na peronie, albo w kasach w metrze. Koszt jednorazowego wejścia do systemu metrobusowego to 6 pesos, za które można jeździć we wszystkich kierunkach i przesiadać się dowolną ilość razy.
Po kilkuminutowym oczekiwaniu wsiadamy do metrobusu, jest godzina 9:40 rano, o tej porze nie ma już większego tłoku i można bez problemu zająć miejsca siedzące z tyłu pojazdu. Siedzenia są wykonane z twardego plastiku, ale wygodne i ciekawie wyprofilowane, do tego czyste.
Czerwony metrobus rusza z placu Etiopii, na skrzyżowaniu ulic Xola, Av. Cuauhtémoc, Diagonal San Antonio i Cumbres de Maltrata, czyli tam gdzie wynajmował mieszkanie Alberto A. znany z organizowania pamiętnych imprez, z których zrezygnował jednak po tym jak przestraszył się, kiedy próbowano zamordować jego sąsiadkę, mimo że sprawcą okazał się jej były kochanek, a motywem była pospolita zazdrość. Jedziemy po Av. Cuauhtémoc na północ w kierunku centrum, przekraczamy Viaducto na wysokości Parque Delta, mijamy szpitale, ogród Puszkina i skręcamy w Arcos de Belén, przejeżdżamy obok Biblioteki i Ciudadeli ulicą Balderas aż do Hidalgo i Reformy, później przez okryte złą sławą Guerrero i blokowisko w Tlatelolco, La Raza, wjeżdżamy do GAM i od tej pory cały czas na północ niemal idealnie prostą drogą po śmiertelnie nudnej Calzada Vallejo, aż do stacji końcowej Tenayuca, do której docieramy około 10:30 i na której nic ciekawego nie ma - typowe dla przedmieść centrum handlowe, zupełnie puste w poniedziałkowe przedpołudnie.
Podczas jazdy metrobus nie trzęsie specjalnie i nie hałasuje, nie naprzykrzają się sprzedawcy pirackich płyt, wędrowni muzycy ani żebracy. Jednak dźwięk dzwonka ogłaszającego zamknięcie drzwi jest zdecydowanie zbyt głośny i natarczywy, a po kilku przystankach zaczyna powodować u pasażerów wrażenie stresu. Również głos kobiety z nagrania zapowiadającego przez głośniki kolejne przystanki jest nieco zbyt skrzekliwy i irytujący.
Na początku metrobus dość często zmienia kierunek jazdy, co jest dobre jeśli się siedzi przy oknie bo słońce tak nie wali i nie nagrzewa przez cały czas, jednak im bliżej końca trasy tym bardziej słońce zwisa po prawej stronie, dlatego można polecić usiąść, jeśli się da, po stronie lewej.
Podsumowując, 6 pesos za prawie godzinę jazdy w kierunku przeważnie północnym nie wydaje się zbyt wygórowaną ceną. Pierwsza część trasy jest zdecydowanie atrakcyjna, można zobaczyć kawałek miasta i ciekawe ulice, druga, od mniej więcej La Raza jest monotonna i podobać się może tylko zapalonym miłośnikom tego typu industrialnych klimatów, prostych i szerokich kilku-pasmowych jezdni wśród ciągnącej się kilometrami niskiej, ciasnej i gęstej zabudowy.
Jak już było wspomniane, jeśli ktoś ceni sobie możliwość prowadzenia spokojnej rozmowy podczas jazdy, będzie czuł się rozczarowany dzwonkiem wznoszącym co kilka minut histeryczny alarm i namolną panią zapowiadającą przystanki.
Trasę można polecić komuś, kto ma wolne 2-3 godziny, jeśli mniej, to lepiej zamiast jechać do końca zawrócić w Hidalgo albo La Raza. W kilku miejscach można się też przesiąść na inne linie lub na metro.
Ocena końcowa linii Nr 3:
- Cena biletu: 6 pesos [****]
- Czas przejazdu: 40-50 minut [***]
- Stan siedzeń: [****]
- Widoki za oknem: [***]
- Jakość pojazdu i pasażerów: [****]
- Ocena ogólna : [****]