Psikus
Stary pajac leży w łóżku i przez otwarte okno obserwuje szare, popołudniowe niebo. Dzień jest ponury, od rana napływają z zachodu ciężkie masy parnego powietrza, zapowiadając wieczorne deszcze. W tle cicho gra kaseta z muzyką cyrkową, która jednak w taki dzień jak dziś, w ogóle starego pajaca nie cieszy.
Bez kolorowej peruki na głowie i makijażu na twarzy jest mu źle. Pokasłując, przeżywa rozgoryczenie absurdem kończącej się egzystencji na tym okrutnym świecie, który najpewniej przyjdzie mu niebawem opuścić. Chociaż zawsze był cynicznym zgrywusem, z każdej tragedii robił komedię i dosłownie wszystko potrafił obrócić w żart, to kiedy widmo spotkania z kostuchą zajrzało mu w oczy, opuściła go dawna wesołość, a śmiech uwiązł i dusi go w klatce piersiowej. Najbardziej doskwiera mu jednak dręcząca świadomość okrutnej prawdy, nękającej go poczuciem rażącej niesprawiedliwości. Przez całe życie, które wydaje mu się teraz kiepskim żartem, niestrudzenie zabawiał ludzi, ale kiedy nadszedł jego smutny koniec, wszyscy zajęci są swoimi banalnymi sprawami, a ostateczne przygnębienie starego pajaca nikogo nie obchodzi.
Dlatego trochę w akcie złośliwej zemsty na tych, którzy mogą zostać tu dłużej niż on, a trochę dla zabawy, jako pożegnalny psikus w swoim pajacowatym stylu, sięga po kolejne baloniki. Pompuje je mieszanką helu z butli stojącej przy łóżku i powietrza, którym zaciąga się głęboko, po czym wdmuchuje do środka całą zawartość zainfekowanych płuc. Unosi się na łokciu i nachylając w stronę okna, jeden po drugim wypuszcza na miasto baloniki z nadzieją, że nadzieją się na coś i pękną, eksplodując zakażonym powietrzem o sile rażenia dorosłego mężczyzny, który kicha pełną piersią i rozbryzguje na wszystkie strony swój śmiercionośny ładunek.
Kiedy kolorowe baloniki ulatują w przestworza, do pokoju wchodzi żona starego pajaca, stara pajacowa w maseczce antywirusowej i lateksowych rękawiczkach. Na stoliku stawia herbatę oraz biszkopty i troskliwie poprawia poduszkę, na której spoczywa siwa głowa jej męża. Patrzy na w połowie już opróżnione pudełko baloników i traci kontrolę nad mimiką. Tyle lat przeżytych razem, wypełnionych wesołą zabawą i płatanymi figlami sprawia, że para pajaców potrafi czytać w swoich twarzach, jak w otwartej książce i stara pajacowa odwraca się szybko w drugą stronę, bo chociaż maska antywirusowa zasłania jej usta, zdradziłyby ją jej oczy, roześmiane od tańczących ogników, których nie dałaby rady ukryć. A ona chce się nacieszyć jeszcze chwilą, szczęśliwa z powodu świetnego psikusa, jakiego udało jej się zaaplikować staremu pajacowi, kiedy przeziębienie wywołało u niego stan podgorączkowy, a ona wmówiła mu, że jego test na koronawirusa dał wynik pozytywny.