pro{gnoza}pogody

pro{gnoza}pogody

Siedemdziesięciosiedmioletni Elías, emerytowany sejsmik, wierzy, że dostał z góry cynk o zbliżającym się wielkim potopie i przewidując nadchodzącą zagładę buduje przed domem jednoosobowy okręt podwodny o wyporności stulitrowej wanny, którym zamierza wydostać się z zatopionego miasta. Według otrzymanej przez niego wizji, po serii gwałtownych rozruchów w uskoku San Andreasa, powierzchnia doliny na dnie której leży stolica pokryje się się wielkimi gejzerami strzelającymi w niebo, z którego będzie lać się taka ilość wody, że zatopi każdą otwartą łódź, kajak czy jacht, będzie też strącać helikoptery i samoloty z próbującymi uciec na ich pokładach bogaczami. Zanim nadejdzie pomoc z zewnątrz, wszystko łącznie z najwyższymi drapaczami chmur zakryje ponure jezioro z unoszącymi się na jego powierzchni ławicami wzdętych topielców. Z tej zagłady uratuje się tylko on jeden, dzięki swojemu wynalazkowi nad którym pracuje codziennie od ponad pięćdziesięciu lat.

To jest wersja oficjalna, dla zaciekawionych przechodniów, którzy czasami przystają wypytując go nad czym tam tak majsterkuje. Opowiadając historię zbliżającego się potopu Elías tylko udaje szalonego staruszka, żeby móc w spokoju pracować nad konstrukcją międzykontynentalnego pocisku o głowicy zawierającej jednoosobową kapsułę ratunkową. Za jego pomocą Elías zamierza ewakuować się do Nowej Zelandii, kiedy rozpocznie się Armageddon, którego jak wynika z rozkodowanych przez niego po zjedzeniu porcji grzybów tajnych wskazówek zawartych w Apokalipsie świętego Jana należy spodziewać się w najbliższych czasach.

Free Web Hosting