Ostatni bastion

Ostatni bastion

Poranne powietrze przed bitwą na leśnej polanie jest rześkie, we wznoszącym się słonku lśnią podgolone łby i półnagie, wytatuowane ciała obu stojących naprzeciw siebie drużyn. Każda liczy, tak jak uzgodniono, równo po pięćdziesiąt twarzy i obie ekipy odziane są jedynie w spodnie od dresów oraz adidasy.

Po stronie zachodniej zwiera szyki brygada nasterydowanych bysiów, dla których jedyny liczący się argument w wykładaniu nagiej prawdy to siła wielkich jak bochny chleba pięści owiniętych bandażami. Objęte dożywotnim zakazem stadionowym zakapiory śpiewają prostą piosenkę sławiącą kibolskie braterstwo, miłość do swojego jedynego klubu oraz pogardę dla innych - słabszych i gorszych klubów.

Na wschodnim krańcu polany stoi pięćdziesiąt, w większości młodych, kobiet o demonstracyjnie obwisłych piersiach nienawykłych do ucisku stanika. Chociaż jest pośród nich kilka rosłych lesbijek oraz była wicemistrzyni stanu w aikido, przeważają jednak drobne, rozintelektualizowane aktywistki, słuchaczki podyplomowych studiów genderowych, postmodernistyczne poetki i redaktorki pism społecznych o profilu lewicującym.

Lekki, zachodni wietrzyk przynosi drażniący ich nozdrza zapach potu przesyconego męskimi feromonami i choć ich rywale mają sporą przewagę jeśli chodzi o gabaryty i doświadczenie bitewne, one starają się nadrabiać zadziornością oraz wielkim sercem do walki.

- Cwele! - Krzyczy w stronę bandy maczów ilustratorka politycznie poprawnej literatury dziecięcej.

- Troglodyci! - Ryczy krytyczka literacka i kapłanka wikkańska, która ma runy ochronne wymalowane krwią menstruacyjną na ciele. - Prymitywy!

- Wszyscy faceci to Janusze! - Zgryźliwy docinek tłumaczki Muminków na język Majów wywołuje salwę śmiechu. - Wypierdalać, Janusze, do garów!

- Do dyskursu, dziewczęta! - Rzuca hasło teoretyczka psychoanalityki postlacanowskiej. - Zdekonstruujmy te świnie!

- Siostry! Po wiktorię! - Woła ich liderka, zwana Staruchą, w zapaśniczej masce na twarzy. - Zrobimy piekło tej zgrai orków!

Skrajnie radykalna bojówka fanatycznych feministek skanduje zwyczajowe "¡Sí se puede!", odśpiewuje pierwszą zwrotkę postępowo ateistycznej wersji pieśni o Bogurodzicy Dziewicy i nakładając ochraniacze na zęby, rusza przed siebie. Unosząc rytmicznie ramiona, dzielne kobiety wentylują kosmate pachy i dodają sobie animuszu przez walką klaszcząc coraz szybciej ponad łysymi głowami:

- Ahu! Ahu! Ahu! - krzyczą idąc mężnie na wroga, zdeterminowane aby pokazać, że w żadnej, bez wyjątku, dziedzinie panie nie ustępują panom i że nadszedł wreszcie czas zdobyć najświętszy bastion szowinistycznego patriarchatu, całkowicie zdominowany przez samczą dyktaturę i wykluczający udział kobiet świat chuligańskich ustawek.

Free Web Hosting