Oapas
Głęboko pod placem znajduje się wielka i ciemna jaskinia, na dnie której mieszka niezwykle stare bóstwo o budzącym grozę imieniu Oapas. Już od czasów prehistorycznych mieszkańcy tych terenów składali mu ofiary i pomimo tego, że Kościół od początku kręcił nosem, a świeckie rządy wielokrotnie próbowały wprowadzić w życie przepisy kładące kres anachronicznym obrządkom, ten pradawny obyczaj przetrwał w niemal oryginalnej formie do czasów dzisiejszych. Po raz kolejny potwierdziła się stara prawda, że jeśli lud będzie chciał przestrzegać kurczowo jakiejś absurdalnej tradycji, to nic go nie powstrzyma, a zakazy tylko zwiększają atrakcyjność takich praktyk oraz podsycają plotki i teorie spiskowe. Jedyne co udało się urzędnikom wywalczyć, to ograniczenie składania ofiar do jednej sesji na rok oraz obudowanie wejścia do lochu betonowymi ścianami i zamontowanie w nich nowoczesnej kraty, co sprawiło, że poza dniem składania ofiar nie kręcą się tam osoby postronne.
Podczas dorocznych obchodów święta Oapasa, krata jest otwierana z rana przez pracownika magistratu i przy śpiewie chóru rodziny, kolegów ze szkoły oraz przypadkowego tłumu gawiedzi do lochu wprowadzane jest dwanaście ładnych dziewic, starannie wyselekcjonowanych w pobliskich podstawówkach i ślicznie udekorowanych na tę okazję kwiatami i naskórnymi malowidłami. Następnie krata zostaje zamknięta na kolejny rok, a dziewice schodzą po wąskich, kamiennych schodach w głąb jaskini oświetlając sobie drogę pochodniami. Piękna ceremonia trwa jednak na powierzchni nadal, dziatwa szkolna dba o oprawę wizualną i przygotowanie laurek, matki dziewic częstują zebranych dużą ilością ugotowanych przez siebie potraw, tradycyjnym daniem, którego nie może przy tej okazji zabraknąć są kanapki z masłem orzechowym i xocolatl, po zachodzie słońca organizowane są pokazy sztucznych ogni.
Osoby praktykujące te niewspółczesne obrzędy to w większości prości, zacofani ludzie uznający się oficjalnie za katolików i chodzący co niedzielę do kościoła, którzy raz w roku biorą jednak udział w tej ceremonii wierząc, że dzięki ofiarom Oapas pozwala na to, żeby działał Facebook i Spotify oraz nie wybuchały zbyt często okoliczne wulkany.
Przez resztę roku nikt dorosły tematem starożytnego bóstwa spod ziemi się nie przejmuje, jedynie dzieci dokarmiają Oapasa wrzucając do szybów wentylacyjnych myszy i marchewki.