Nie patrz na mnie, wstrętny robaku
Prowadząc w Meksyku samochód należy zachować szczególną ostrożność zatrzymując się na czerwonym świetle albo na skrzyżowaniu i koniecznie rozejrzeć się czy przypadkiem nie kręci się w pobliżu dziwna postać. Wędrujący ulicami mały człowieczek przypominający insekta albo gigantyczny insekt przypominający człowieczka nie bojąc się śmierci kroczy między sznurami pędzących aut, kiedy się zatrzymują, postać zatrzymuje się również i przechadza się od samochodu do samochodu przyglądając się uważnie kierowcom. Po chwili wybiera sobie jednego, przystaje przed nim i zaczyna się w niego wpatrywać, co dla takiego nieszczęśnika oznacza najczęściej pewną zgubę. Przebiegły insektoid działa w sposób zdecydowany i bezwzględny - wystarczy chwila słabości ze strony nieuważnego kierowcy, a on owija się mentalnie wokół umysłu wybranej ofiary i wkręca się do niego bezczelnie, po uzyskaniu dostępu pozbawia ją wolnej woli i dokonuje hipnotycznej instalacji starożytnej infekcji.
Kierowca stojący na skrzyżowaniu ma małe pole manewru, pod wpływem panicznego stresu ręce zaciskają się na kierownicy i nie może się bronić, nie może też uciec ani do przodu, ani do tyłu ani w bok, przypięty pasami do siedzenia w metalowej klatce swojego pojazdu nie może się nawet odwrócić, co tylko ułatwia robakowi penetrację.
Zainfekowany zaczyna źle spać, w dzień odczuwa niepokój i nachodzą go męczące wizje, pomimo że wcześniej wypijał co najwyżej jedno piwo przy obiedzie, po spotkaniu z tajemniczym insektem o ludzkiej twarzy udzielającym mu telepatycznie instrukcji zaczyna się narkotyzować, z rosnącym zainteresowaniem odwiedza las, w którym spędza coraz więcej i więcej czasu, chętnie wybiera się do położonych w niedostępnych górach małych miejscowości poszukując okazji do odnowienia kontaktu z naturą i zgłębiania nauk reprezentujących ją szamanów. Kiedy po jakimś czasie osiągnie odpowiedni, zdaniem tych demonicznych sług, etap rozwoju przechodzi, ku rozpaczy rodziny, inicjację, przestaje spłacać kredyty i obcinać włosy, myje się rzadziej i zaniedbuje dzieci, w końcu porzuca pracę, zrywa ubrania i nagi znika w dżungli, żeby po kilku latach wrócić z niej przemieniony w metrowego insekta o ludzkiej twarzy, nie poznawać nikogo i wędrując między długimi sznurami stojących na sześciopasmówce aut obserwować kierowców, a następnie wybrać sobie spośród nich jednego, zajrzeć mu głęboko w oczy i przypieczętować jego los składając na dnie jego duszy larwy szaleństwa. Potem wyczerpany wpełza w zarośla, aby zagrzebać się tam w ściółce i skonać, zostaje po nim jedynie zdeformowany, karli szkielet i półprzezroczysta chitynowa powłoczka, obrzydliwe resztki niegodne pochówku na chrześcijańskim cmentarzu.
Ten pradawny cykl trwa od niepamiętnych czasów, zachowane podania z epoki przedkolumbijskiej wymieniają podobną do insekta postać przechwytującą podróżnych spieszących pieszo po leśnych ścieżkach, którzy objuczeni niesionymi na plecach towarami zatrzymali się przy wodopoju. W epoce kolonialnej insekt terroryzował pierwszych osadników wzbudzając popłoch pasażerów, kiedy jego ponura twarz zaglądała przez małe okienka do wnętrza dyliżansu szukając kolejnej ofiary. Przez stulecia albo i dłużej insekt czaił się wszędzie tam, gdzie wędrowcy i podróżnicy w swojej słabości i zmęczeniu stanowili dla niego łatwe, nieruchome ofiary. Dzięki temu, jak pasożyt wywołujący biegunkę, jest zawsze obecny w meksykańskim społeczeństwie szukając kolejnego uległego umysłu, w którym mógłby się pomyślnie zainstalować.
- Co robić, kiedy pomimo zachowania wszelkich środków ostrożności, dojdzie jednak do próby takiego ataku? - niepokoją się często turyści z Polski planujący wycieczkę samochodową po Meksyku.
Nie można zrobić wiele, zarówno współczesna psychiatria jak i starzy Indianie doradzają, że jeśli robak sobie kogoś wybierze i zacznie się wkręcać mu w umysł, najlepiej jest w takiej sytuacji nie patrzeć, udawać że się insekta po prostu nie widzi, jednocześnie zajmując się z całą intensywnością skomplikowanymi operacjami arytmetycznymi, powtarzaniem z pamięci pocztu królów polskich z datami lub inną, wykorzystującą jak największe zasoby mentalne, aktywnością. Istnieje wtedy nikła szansa, że robak straci cierpliwość, uzna niedoszłą ofiarę za wyjątkowego głupola i odejdzie zająć się innym kierowcą.