Historia półzamku

Historia pół zamku

Z historią tego ponurego miejsca wiąże się pewna owiana mgiełką tajemnicy legenda. Krąży ona w wielu, często znacznie różniących się od siebie, wersjach i podobno nikt tak naprawdę nie wie, która z nich jest prawdziwa. Istnieje też obawa, że żadna ze znanych powszechnie wersji nie jest prawdziwa, a prawda zginęła bezpowrotnie zapomniana w mrokach przeszłości lub zmutowała się i została zniekształcona niedorozpoznania. A także, co by było najgorsze, żadna prawdziwa wersja nie istnieje, ani nigdy nie istniała i wszystkie, te znane oraz te nieznane, są od początku do końca zmyślone. Trudno jest jednoznacznie określić, w którą z tych trzech możliwości warto byłoby człowiekowi wierzyć, dlatego najlepiej jest samemu poznać różne wersje legendy, aby wyrobić sobie własny pogląd na sprawę.

Mówi się, że spodziewając się rychłego najazdu Krzyżaków z Kłernawaki, prezydent miasta Meksyk rozkazał kasztelanom budować zamki warowne na szczytach wzgórz z dobrym widokiem na autostradę. Do krzyżackiej inwazji nie doszło z powodu wcześniejszego podboju tych ziem przez Hiszpanów, pozostałością tamtej epoki są niedokończone zamki i twierdze urozmaicające monotonny, środkowomeksykański pejzaż.

Według innej, nieco zmienionej wersji legendy, to szyderczo przypominająca miniaturę europejskiej katedry świątynia tajemniczej sekty, w której pogański kult Indian uprawiać miał satanistyczne rytuały połączone ze składaniem ofiar i aktami kanibalizmu. Z powodu zbiorowego samobójstwa popełnionego przez lidera sekty oraz wszystkich jej członków i wynikającego z tego braku kierownictwa oraz rąk chętnych do wyczerpującej pracy za darmo, uroczy kościółek pozostał na zawsze w połowie niedokończony.

Kolejna wersja legendy głosi, że kiedy pani Maria była małą dziewczynką, marzyła o tym, żeby być księżniczką i mieszkać na zamku. Pół wieku później, już jako dojrzała właścicielka hurtowni butów mogła wreszcie zrealizować marzenie swojego dzieciństwa. Jednak po wykryciu przez urząd skarbowy malwersacji i nieprawidłowości w rozliczeniach podatkowych, zły sąd przekreślił jej śmiałe plany ukończenia kolejnego kaprysu zblazowanej milionerki.

Według wielu, trudnych co prawda do zweryfikowania źródeł, to mocno późnośredniowieczna warownia wzniesiona na początku XXI wieku przez gobliny dla ochrony zagrabionego złota. Budowę przerwano nagle z nieznanych przyczyn, na uwagę zasługuje fakt pozostawienia przez budowniczych wszystkich narzędzi, rzeczy osobistych, a nawet rondelka z zupą na ogniu. O ich dalszym losie nic nie wiadomo, podejrzewa się, że wywędrowały w nieznanym kierunku, gdyż obecnie na tych terenach gobliny nie występują, ostatniego osobnika widziano ponad 400 lat temu.

Istnieją też wersje legendy łączące te niewykończoną budowlę z wizytami Wikingów, interwencjami artystycznymi antycznych astronautów i nazistami próbującymi ukryć wyrzutnie rakiet służących do transportu materiałów do budowy tajnych baz po ciemnej stronie księżyca. Niestety, być może nigdy już badaczom nie uda się ustalić gdzie jest pochowane ziarno prawdy i historia tego tajemniczego zamku na zawsze pozostanie przysłowiową enigmą.

Free Web Hosting